Poznaj 5 elementów, o których zapomina większość właścicieli gabinetów!

Ustalanie cen zabiegów. Zmora większości właścicieli gabinetów. Jak to wszystko policzyć, żeby nam się spinało pod koniec miesiąca?

Sama miałam z tym problem na początku prowadzenia swojej działalności. Głupio mi było brać pieniądze za 15 minutowe wizyty, czy doliczać dodatkowe kwoty do podstawowego zabiegu jeżeli usunęłam przy okazji odcisk.

„Bo to za dużo wyjdzie”,

„bo przecież to zajęło mi tylko chwilkę”,

„bo przecież nic nie zrobiłam, tylko skonsultowałam.”

O, jaka ja byłam naiwna! Nie zdawałam sobie kompletnie sprawy, że każda jedna minuta poświęcona na wizytę słono mnie kosztuje.

Tak było w 2015 roku. Zaczynałam bez jakiejkolwiek świadomości biznesowej. Spełniałam swoje marzenia, realizowałam się, coś mi na koniec miesiąca zostawało i to było najważniejsze. I co “coś” to słowo klucz – nawet nie wiedziałam, ile zarabiam! Wystarczało na opłaty i zaoszczędzenie paru groszy i tyle z mojej wiedzy finansowej. 

Na szczęście moja żyłka przedsiębiorczości tętniła i pchała mnie do przodu. Teraz jestem w zupełnie innym miejscu. Teraz moje gabinety są nie tylko miejscem spełnionych marzeń, ale i BIZNESEM! O tym jak prowadzę firmę i jak prowadzić swoje finanse opowiem Ci innym razem, więc śledź bloga. 

Dziś natomiast zajmiemy się Twoimi kosztami. Ale nie tymi oczywistymi: prąd, woda i czynsz. To by było zbyt oczywiste 🙂 Opowiem Ci o kosztach, z których mało kto zdaje sobie sprawę, a przez to nie wlicza ich w cenę zabiegu!

1. AMORTYZACJA URLOPU

Urlop, urlopik, urlopeczek. Wyczekany jak mało co. Czas na regenerację i odpoczynek, zmiana otoczenia. Najlepiej wyłączony telefon. Taki reset to bardzo ważny element życia. O ile będąc pracownikiem sprawa jest prosta – masz do wykorzystania pulę i iść na urlop musisz – o tyle prowadząc własną firmę, już nie jest tak kolorowo. Czas Twojego urlopu to najczęściej czas, kiedy nie zarabiasz. Jeżeli więc nie zamortyzujesz sobie tego czasu, to przeliczając urlop na pulę pracowniczą, niemal jeden miesiąc w roku… jesteś w plecy – Ty nie zarabiasz, a koszty stałe są bezlitosne. Ałć. Myślałaś o tym wcześniej? 

2. PODUSZKA FINANSOWA

Pandemia COVID-19 bezlitośnie obnażyła wiele problemów wcześniej zamiatanych pod dywan. Jednym z nich był fakt, że masa ludzi nie ma poduszki finansowej! To, co się działo na grupach branżowych dosłownie mnie przeraziło. Zamknięcie gabinetów na czas lock downu, kiedy jeszcze nie było wiadomo czy i jaka będzie pomoc ze strony państwa, dla wielu osób wiązało się z utratą płynności finansowej. Jak tego uniknąć? Tworząc właśnie poduszkę finansową. Powinna ona być na tyle duża, żebyś mogła przeżyć i utrzymać się przez minimum 3 miesiące na wypadek zupełnego odcięcia od przypływu pieniędzy. (Jeszcze bezpieczniej jest stworzyć taką poduszkę finansową na najbliższe pół roku – ale zacznijmy od małych kroków, tym bardziej w czasach pandemii.)

Pomyślisz sobie – oj bez przesady! Pandemia to tak wyjątkowa sytuacja, że już pewnie się nie powtórzy. Poza tym państwo pomoże. 

Na pewno? 

To dam inny przykład: jedziesz na urlop na narty. Tak pechowo upadłaś, że łamiesz obojczyk  i przez 6 miesięcy będziesz rehabilitowana. Nie dość, że nie będziesz mogła pracować, to jeszcze będziesz musiała mieć na prywatną rehabilitację, bo na NFZ najbliższy termin jest za 2 lata! Czy jesteś na to przygotowana? 

Przezorny zawsze ubezpieczony, a życie pisze różne scenariusze, ale oby nigdy to Ci się nie przytrafiło!

3. FUNDUSZ INWESTYCYJNY

“Kupię najlepszą frezarkę na rynku, nie za miliony”. Panie i panowie przedstawiam klasyczny oksymoron –  zestawienie wyrazów o przeciwstawnym, wykluczającym się znaczeniu. Jeżeli chcesz pracować dobrym sprzętem, musisz się liczyć z tym, że tanio nie będzie. Ceny w Twoim gabinecie muszą uwzględniać fakt, że stopniowo będziesz się rozwijać i inwestować w nowy sprzęt. Warto obliczyć amortyzację sprzętu i stworzyć fundusz inwestycyjny. W ten sposób skończysz szukać kompromisów i wzdychać do zdjęć wymarzonego sprzętu, a będziesz mogła czule przecierać swoje perełki w Twoim gabinecie <3

4. KOSZT STERYLIZACJI

Własne ścieżki dekontaminacji szturmem weszły do gabinetów i stały się standardem wyposażenia. I całe szczęście! W końcu bezpieczeństwo to priorytet. Jednak przy tym masa osób zapomina, że każdy jeden pakiecik kosztuje! Testy, prąd, woda destylowana, sporale… Ach, no i jeszcze rękawy, i amortyzacja całego sprzętu. Trochę tego jest! Liczyłaś już ile kosztuje Cię każdy pakiet z podziałem na wielkości? Nie? To jeszcze podbiję stawkę. A czy liczyłaś ile czasu dziennie potrzebujesz na cały ten proces i wliczyłaś to w koszt zabiegu? Czas niestety nie jest z gumy, a niemożliwe jest siedzenie 24h na dobę w pracy – nawet jeśli bardzo by się chciało, Ty też potrzebujesz chwili dla siebie i odpoczynku.

5. RZADKIE KOSZTY

We wcześniejszych punktach skupiłam się na aspektach, które są choć ich nie widać. Teraz czas na bardzo realne koszty, które są pomijane z powodu… rzadkości ich występowania! Przykłady? 

Domena, serwer, ubezpieczenie, abonamenty roczne. Są to elementy naszego biznesu, które pojawiają się raz na rok. Czy przeliczasz sobie jak te koszty przedstawiają się w przeliczeniu na roboczogodzinę?

Dużo tego, prawda? Przyznaj się z ręką na sercu – czy wszystkie te punkty brałaś pod uwagę przy planowaniu swojego gabinetu? A może już wszystko masz dopracowane? 

Jeżeli jednak po przeczytaniu tego wpisu wyglądasz tak: :O

lub któryś z punktów umknął w ferworze pracy, to koniecznie czytaj dalej 😀

Budowanie świadomości finansowej w moim przypadku zaczęło się od prostego kalkulatora w Excelu od koleżanki.

Tak, tak – ja, człowiek anty-Excel, ogarnęłam go i… zaczęłam go uwielbiać  Dlatego chcę się teraz podzielić z Tobą tym fantastycznym narzędziem <3 

Początkowo liczyłam tylko ile mi zostaje „na czysto”. Później zaczęłam liczyć poszczególne aspekty prowadzenia gabinetu: rentowność  poszczególnych zabiegów, sterylizację, amortyzację itp. Okazało się, że były zabiegi, na których zarabiam np.2 zł!  Wtedy też zaczęłam ustalać ceny moich zabiegów nie na podstawie cen innych gabinetów, a na podstawie rzeczywistych kosztów prowadzenia mojego biznesu. 

I wtedy pokochałam mój kalkulator jeszcze bardziej, bo pokazywał czarno na białym (no dobra – różowym) jak przychód coraz lepiej odzwierciedlał dochód dzięki optymalizacji kosztów i mądrej polityce cenowej.

Mało kto ma w swoim otoczeniu doświadczonego przedsiębiorcę  z dużą świadomością finansową, który nauczy i pokieruje. Efekt tego jest taki, że uczymy się (lub nie) na własnych błędach. A to kosztuje! 

Dlatego trochę podrasowałam kalkulator, na którym pracuję, by był jeszcze bardziej uniwersalny oraz dodałam instrukcje, by łatwiej się z niego korzystało innym osobom. Kliknij tu, by przejść do sklepu PediWOW, gdzie możesz wykupić dostęp do KalkuWOW! Lata mojego doświadczenia zamknięte w tym sześcioetapowym kalkulatorze zamortyzują Ci się w…. no właśnie, ile? W moim przypadku byłoby to w pół godziny.