Zanim przejdziemy dalej wyjaśnijmy sobie definicję słowa >holistyczny<:
“medycyna opierająca się na założeniu, że stan umysłu, ducha i ciała wzajemnie wpływają na siebie i że należy leczyć cały organizm, a nie tylko jego chorą część”
W tym zdaniu ujęte jest wszystko, co powoduje u mnie tyle fascynacji naszym organizmem. Z jednej strony dzięki pracy ze stopami jesteśmy w stanie wpłynąć na inne obszary ciała, ale z drugiej strony musimy mieć świadomość tego jak bardzo jesteśmy całością. Nie jest to prosta droga. Wymaga szerokiej wiedzy z różnych dziedzin medycyny i aspektów paramedycznych, ciągłego rozwoju i nastawienia na szukanie prawdziwych przyczyn problemu. Wymaga odwagi i dużo pewności siebie. A najważniejsze: ogromnego szacunku.
Ale warto.
Dlaczego?
Najbardziej oczywista odpowiedź – bo daje niesamowite efekty. Znalezienie rzeczywistej przyczyny problemu daje dużo większe szanse i możliwości na przeprowadzenie skutecznej terapii z długotrwałymi efektami.
Dzięki temu, że rozłożysz na czynniki pierwsze zgłaszany problem i doskonale go zrozumiesz, zyskasz dodatkowe bardzo pożądane skutki uboczne 🙂
Przede wszystkim Twój klient nie ma żadnych wątpliwości, że jest w dobrych rękach. Twoje zaangażowanie powoduje, że ma pewność, że nikt inny nie zajmie się nim lepiej. Budujesz zaufanie i swój wizerunek eksperta, nawiązujecie relacje. Właśnie zdobyłaś kolejnego stałego klienta, który będzie polecał Cię swoim bliskim. Klientocentryzm odwdzięcza się z nawiązką.
Co ciekawe wyższa skuteczność terapii nie jest związana tylko z tym, że zastosujesz najlepsze procedury zabiegowe dla danego problemu. Ogromną częścią każdej terapii jest współpraca z klientem i stosowanie się do zaleceń domowych.
Jaki ma to związek z holistycznym stylem pracy?
Dam Ci przykład.
Idziesz do lekarza, wchodzisz do gabinetu, siadasz i mówisz: dzień dobry, mam wysypkę. Przy odrobinie szczęścia rzuci okiem zza biurka na Twoją zmianę, wklepie coś do komputera, napisze receptę i jednym zdaniem podsumuje diagnozę i da zalecenia.
A Ty wychodzisz z gabinetu zła, że straciłaś czas i pieniądze na taką konsultację, która nic nie wniosła.
Jakie masz zaufanie do tego lekarza?
Zapewne niskie, a nawet niebezpiecznie bliskie zeru.
Jaką masz pewność, że masz postawioną właściwą diagnozę?
Chyba znowu bez szału, co?
Jaką masz motywację do stosowania się do zaleceń? 🙂
Takie same wrażenia miałabyś z wizyty u jakiegokolwiek specjalisty, do którego zgłosiłaś się z nadzieją na rozwiązanie Twojego problemu.
Praca w nurcie holistycznym wymusza więc zupełnie odmienny przebieg wizyty.
Część wywiadu i diagnozy to najważniejszy element wizyty, bo to one stanowią drogę do uzyskania odpowiedzi na to jakie czynniki spowodowały powstanie danej zmiany.
Poświęcenie na to czasu, wykazanie szczerego zainteresowania i wytłumaczenie tego w zrozumiałym dla klienta języku daje mu poczucie tego, że Ci zależy. Dzięki temu zalecenia domowe od Ciebie nabierają priorytetowego znaczenia!
Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt.
To wciąga!
Myślę, że jest to jeden z głównych powodów, który powoduje, że moja praca jest również moją pasją. Pomimo upływu lat nie nudzi się. Wręcz przeciwnie! Każde kolejne otwarcie drzwi do mojego gabinetu jest jak nowa przygoda. Nie ma jednego złotego rozwiązania na dany problem.
Dam Ci kolejny przykład. Przychodzi do Ciebie klientka z onycholizą. W teorii wiesz co zrobić – oczyścić, zastosować preparat do regeneracji, ewentualnie zatejpować opuszki.
Jednak w praktyce rozbija się to z hukiem. Każdy przypadek onycholizy jest inny!
Twoim zadaniem jest znalezienie przyczyny tego, co się stało, że ona w ogóle się pojawiła. Czasami jest to ból kolana, czasami odcisk na drugiej stopie. A może jest to grzybica paznokci? Bywa tak, że jest to pamiątka, bo bardzo udanej imprezie i niewygodnych butach. Może też zależeć od uwarunkowań emocjonalnych tej osoby i problemów np, z układem krążenia.
Mogłabym wymyślać różne scenariusze do rana. Jednak zauważ, że w każdej sytuacji Twoje zalecenia będą się różniły! Już nie wystarczą procedury wycięte z szablonu.
Czy jednak my – podolodzy, musimy to wszystko wiedzieć? Tak. Ale tylko na takim poziomie jaki jest niezbędny do procesu diagnostycznego i określeniu dalszych kroków w terapii.
Tu jest miejsce na współpracę!
Nie musisz, ba! nie możesz!, być alfa i omegą od wszystkiego. Twoim zadaniem w diagnozie jest określić przyczynę problemu i wiedzieć kiedy i z czym odesłać do innego specjalisty.
Takie połączenie sił daje nieprawdopodobne efekty.
Na co dzień współpracujemy między innymi z gabinetami fizjoterapii ortopodologicznej, refleksologii, czy dietetyki.
Dzięki temu mój rozwój ma przestrzeń, by się pogłębiać. Szczególnie, gdy odważymy powiedzieć głośno “nie wiem”!
Tak, zdarza mi się to mówić na wizytach. Jeżeli przypadek jest nietypowy uczciwie informuję klienta, że nie jestem pewna jaka powinna być tutaj postawiona diagnoza lub w jakim kierunku diagnostycznym pójść. Ale się dowiem 🙂
I to jest właśnie ta najbardziej pociągająca część w podologii holistycznej – dążenie do ciągłego rozwoju.
Dawanie ludziom maksimum swoich możliwości na poziomie, którym aktualnie dysponujemy. A każdy nowy przypadek jest dla nas lekcją i dodatkowym elementem doświadczenia.