W poprzednim wpisie Dziecko, które się boi wizyty u podologa pisałam o tym jak ja radzę sobie z dziećmi podczas wizyt w gabinecie w gabinecie. Jeżeli jeszcze go nie czytałaś, wróć do niego koniecznie >>TUTAJ.
Wspominałam tam, że bardzo często problemem nie są same dzieci a ich rodzice. Co mam na myśli?
Bądź dzielny!
Nie rób scen!
A widzisz? Mówiłem Ci, że masz smarować.
Jestem mocno przewrażliwiona na tego typu komunikaty od dorosłych do dzieci. Wpływają one nie tylko na samoocenę dziecka, ale i często komplikują proces budowania zufania u dziecka. Na szczęście dotyczy to tylko części wizyt ale i tak pochłaniają energię.
Do współpracy przy terapiach dzieci potrzebne są 3 osoby:
specjalista, dziecko i rodzic.
Każda z tych osób ma swoje prawa i obowiązki i każda strona powinna dołożyć wszelkich starań, żeby się udało.
W zależności od wieku dziecka te prawa i obowiązki są oczywiście dostosowywane do jego możliwości, ale warto sobie to poukładać w głowie, żeby później z większą świadomością ustawiać podział w naszym trójkącie odpowiedzialności.
Specjalista: jest odpowiedzialny na wiedzę, edukację dziecka (językiem dziecka) jak i rodzica (językiem rodzica), plan terapii i wykonanie zabiegowej części tej terapii. Od tego jak dobrze uda się to przekazać dziecku i rodzicowi zależy w dużej mierze jakość dalszej współpracy. Ale nie jest odpowiedzialnością specjalisty pełen sukces terapii i walka o postępy pomimo braku współpracy.
Dziecko: im starsze i bardziej rezolutne, tym większą można mu dawać rolę. Często podczas wizyty dostają swoje rękawiczki i trzymają wszystkie papierki jakie mam z pakietów na narzędzia, żeby już na tym etapie pokazać dziecku, że też bierze udział w całym procesie i jest w tym bardzo ważne. Dziecko ma prawo czuć strach i nie chcieć ( co nie jest jednoznaczne z tym, że rozkładamy ręce – to moment do poszukiwania wspólnego dialogu).
Rodzic: jest odpowiedzialny za przygotowanie dziecka do wizyty oraz wykonywanie zaleceń specjalisty. Ma trudne zadanie, bo jest mostem między dzieckiem, dla którego jest bazą bezpieczeństwa, a specjalistą i od tego jaka będzie jakość wykonywania tej działki zadań zależy powodzenie całej terapii.
Zawsze na wizycie dokładnie tak to tłumaczę. Każdy dostaje zadania, każdy jest rozliczany z tych zadań. Nawet jeżeli dziecko miało za zadanie wybrać najfajniejszy plasterek w domu też to rozliczamy – po to, żeby podtrzymać poczucie zespołowości i że każdy jest ważny.
To dla Ciebie jako osoby prowadzącej terapię bardzo ważny element wizyty. Dzięki temu każdy wie co ma robić, ale co najważniejsze zdają sobie sprawę, że bez wkładu pracy wszystkich osób to się poprostu nie uda.
To jest podstawa, której trzymam się rękoma i nogami. Jeżeli rodzic zrzuca odpowiedzialność za stosowanie się do zaleceń na dziecko – przypominam, że to rodzic jest za to odpowiedzialny.
Jeżeli rodzic zrzuca odpowiedzialność na mnie za to, że terapia nie idzie chociaż nie trzymają się ściśle zaleceń – wracam do podziału odpowiedzialności.
Moją odpowiedzialnością jest edukować, więc wracam często do punktu wyjścia jeżeli jest taka potrzeba.
Bywa też tak, że rodzic jest zbyt dominujący. Nie oceniam, bo i dla rodzica wizyta w gabinecie łączy się ze stresem i może być to mechanizm obronny. Ale przeszkadza mi to w nawiązaniu relacji z dzieckiem, a to komfort dziecka jest dla mnie priorytetem. Jestem pewna, że i u Ciebie w gabinecie tak bywa. Co robić w takiej sytuacji?
Pamiętaj, stres emocjonalny jest katastrofalny dla zdrowia
Pamiętaj, stres emocjonalny w jakim żyje takie dziecko jest katastrofalny dla zdrowia (polecam książki Gabora Mate na ten temat, jeżeli Cię takie aspekty interesują). Rozwala pracę jelit, rozregulowuje hormony, blokuje reakcje immunologiczne. Tu nie wystarczy podnieść do góry poziom witaminy D3, bo to tylko czubek góry lodowej. Dlatego tak kluczowe jest to, żeby rodzic zdawał sobie z tego sprawę.
Podziękuj za informacje, które udzielił Ci rodzic i wyjaśnij, że zależy Ci na tym, żeby dziecko miało możliwość odpowiedzi na pytanie. Czasami dziecku jest łatwiej kiedy rodzic czeka w poczekalni – do 16 rż. teoretycznie nie możesz wyprosić opiekuna dziecka, ale jeżeli czujesz, że byłoby to dobre rozwiązanie, delikatna prośba z wytłumaczeniem intencji zazwyczaj działa. 🙂
Bywają jednak sytuacje, których się nie przeskoczy. Trudność komunikacyjna, próby przekraczania granicy specjalista – klient, niedostosowywanie się do podziału odpowiedzialności i obowiązków. To często jest moment, w którym trzeba zapytać o oczekiwania jakie rodzic ma w stosunku do nas lub poinformowanie go o tym, że dalsza współpraca będzie możliwa tylko w przypadku stosowania się do ustaleń.
PS Pomyślałam, że może chcesz sobie trochę poczytać w kontekście budowania relacji i komunikacji z dziećmi: Pozytywna dyscyplina i Porozumienie bez przemocy się polecają. 🙂 Podobnie jak mój webinar o komunikacji z klientem >> Webinar: Budowanie skutecznej komunikacji z klientami.