Temat mojego wykładu możliwe, że nie był dla Was porywający. Ba, przypuszczam, że część z Was pomyślała sobie, że jest tyle fajniejszych tematów do omówienia a ta będzie tu gadać o jakiś tematach z podstawówki.
Co mi więc strzeliło do głowy, żeby taki banał dać na swój wykład podczas absolutorium?
Myśląc nad tematem mojego wykładu zaczęłam szukać czym chciałabym się z Tobą podzielić, żeby dać Ci powera do działania. Klasycznie – zaczęłam od siebie jednak później zaczęłam to ociosywać z subiektywizmu, żeby to co powiem było możliwie uniwersalne.
Dla przypomnienia podam definicję homeostazy, żebyśmy mieli wspólny punkt wyjścia: homeostaza określa stan równowagi środowiska wewnętrznego organizmu, który umożliwia mu optymalne funkcjonowanie mimo zmieniających się warunków zewnętrznych.
Teoretycznie wszystko się tu zgadza, ale gdyby wniknąć głębiej w temat, a znacie mnie już na tyle, że wiecie że to zrobiłam, to wyłaniają się dwa pierwotne założenia homeostazy, które brzmią tak:
- istnieje jeden optymalny poziom dla każdego wskaźnika w organizmie.
- osiąganie idealnego punktu równowagi za pomocą określonych mechanizmów regulacyjnych
Kłopot w tym, że “idealny” w naturze nie istnieje. Natura jest piękna w swojej nieidealności.
W naturze nie ma czegoś takiego jak dwa takie same płatki śniegu, dwie takie same krople czy źdźbła trawy. Nie ma dwóch takich samych ludzi.
Dlatego unowocześniono podejście do tematu wprowadzając pojęcie allostazy.
Allostaza to stabilność poprzez zmianę.
Każdy punkt równowagi może być regulowany na wiele sposobów, a który każdy pociąga za sobą określone konsekwencje. Ten proces jest bardzo aktywny i ma na celu doprowadzenie do przystosowania się do stresora. Przywracanie i utrzymywanie wewnętrznej równowagi to proces regulacji allostatycznej, która zachodzi w zmieniających się okolicznościach wynikających ze stresu.
Kiedy więc będziemy mówić i obciążeniu albo przeciążeniu allostatycznym będą one reprezentowały skumulowane skutki przewlekłego stresu.
Stresorem można nazwać wszystko, co wytrąca nasz organizm z allostazy: nieregularność snu, źle zbilansowana dieta, stres, zbyt mało ruchu, bycie niezrozumianym itd.
Z kolei reakcja na stres jest próbą przywrócenia przez organizm allostazy wydzielając określone hormony, hamowanie innych, wpływanie na działanie układu nerwowego itd.
Długotrwałe lub nawracające czynniki stresogenne rozregulowują wydzielanie i aktywność mediatorów allostazy i w konsekwencji doprowadzają do wielu chorób.
Przykłady, które przytoczę Wam, żeby pokazać w praktyce jakie są różnice pomiędzy tymi dwoma pojęciami pochodzą z książki “dlaczego zebry nie mają wrzodów” Roberta Sapolskiego, który zajmuje się wpływem stresu na organizm człowieka.
problem: brakuje wody w Kalifornii – półpustynnym stanie USA
- Przykład homeostazy: władze wprowadzają nakaz montowania toalet zużywających mniej wody
- przykład allostazy: oprócz konieczności montowania toalet zużywających mniej wody, to dodatkowo wprowadzono inne działania jak: promowania oszczędzania wody przez mieszkańców, ściąganie produktów spożywczych wymagających, do wyprodukowania których zużywa się dużo wody, z innych miejsc, gdzie jest więcej wody
problem: brakuje wody w Twoim Ciele
- przykład homeostazy: nerki są narządami, które ten fakt odnotowują i produkują mniej moczu
- przykład allostazy: mózg odkrywa brak wody, zleca nerkom, żeby robiły swoje, wysyła sygnały od miejsc, z których łatwo paruje (skóra, usta, nos). Sprawia, że zaczynasz odczuwać pragnienie
Na powyższych przykładach wyłania się wyraźna różnica pomiędzy tymi dwoma pojęciami.
Homeostaza określa konkretne działanie na konkretne miejsce.
Allostaza dotyczy mózgu, który koordynuje zmiany, wpływające na całe ciało – często wpływając na zmiany zachowania.
Czemu o tym mówię?
Zazwyczaj kluczem do rozwiązania wielu zagadek są… podstawy. Kiedy nabieramy doświadczenia i zagłębiamy się coraz głębiej w dany temat to powrót do podstaw daje nam zupełnie inny punkt widzenia niż mieliśmy na początku. Niepozorne słowa zaczynają nabierać kształtów i głębi, łączą się ze sobą. Zaczynają z nami rezonować, bo łączą się z doświadczeniami.
Dziś inaczej patrzę na pojęcie homeostazy. Nie jest już to słowo, które jest głuchą definicją, ale stało się wyznacznikiem tego jak kieruję swoim życiem. A przynajmniej się staram.
Żyjemy w XXI w. Nauka rozwija się w niesamowitym tempie. Mamy coraz nowsze i bardziej zaawansowane technologie, coraz więcej rozwiązań. Zdobycze nauki podsuwają nam kolejne rozwiązania. W zasadzie na każdy temat jesteśmy w stanie uzyskać odpowiedź w ułamek sekundy. Można by było powiedzieć, że żyjemy w najlepszych czasach w historii.
Jednak musimy mierzyć się też z konsekwencjami.
Dochodzi nam obowiązków, spraw do załatwienia, są co do nas coraz większe oczekiwania. Tsumami informacji do przeanalizowania, gorsza jakość jedzenia, zagłuszenie intuicji.
Przebodźcowanie.
Zmiana naturalnych rytmów.
Samotność pomimo dostępności jakiej nigdy nie było wcześniej.
To są stresory, z którymi my mierzymy się każdego dnia.
Istnieje założenie, że organizmy mają pełnię możliwości do regulacji tego jak czynniki zewnętrzne wpływają na procesy dziejące się wewnątrz ciała. Jeżeli zostaną one przeciążone ilością stresorów to pojawią się stany chorobowe
Przygotowując ten wykład zauważyłam, że to jest problem, z którym spotykamy się codziennie w pracy. Coraz częściej przychodzą do nas dosyć świadomi klienci, którzy wiedzą, że mają problem, wiedzą, że on nie zniknie ale nic z tym nie robią.
Dotarło do mnie, że zazwyczaj są to osoby, które już są tak przeładowane innymi kłopotami, w których często czują się bezradni, nie widzą możliwości wyjścia z nich, że nie mają już przestrzeni na to, żeby poświęcić swoją energię i uwagę na palec i piętę. Wiesz to tak jakby nalewać do sitka.
Dlatego szanuję decyzje tych osób i nie złoszczę się na ich bierność. Ich postawa dla mnie oznacza, że są przepełnieni czymś co ich drenuje i potrzebują wsparcia w innej płaszczyźnie.
Allostaza nie dotyczy tylko naszych klientów.
Allostaza to mechanizmy działające w każdym człowieku.
W Tobie również. Ty też masz w sobie równowagę.
Pytanie tylko czy wiesz gdzie jest Twoja równowaga?
Z czego się ona składa?
Jak ją osiągnąć i o nią dbać?
Mam swoje pytania kontrolne. Podzielę się nimi z Tobą nie po to, żeby teraz na nie odpowiadać. Przyjmij je tylko i niech leżą na półce Twojej uwagi. Przyglądaj się im co jakiś czas i daj dojrzeć.
Jak często masz wrażenie, że jesteś wydrenowana z sił, z emocji?
Jak często denerwują Cię ludzie wokół i czujesz, że wchodzą Ci na głowę?
Jak często czujesz się ważna dla siebie?
Jak często czujesz się wystarczająco dobra?
Jak często wątpisz w siebie?
To są pytania, których nie byłam w stanie przeczytać podczas Absolutorium. Kiedy robiliśmy wspólne zdjęcie część z Was zobaczyła te pytania na moim podglądzie i też się rozpłakała.
Zobacz na jak kruchych podwalinach często mamy zbudowaną równowagę.
Ja teraz mogę powiedzieć, że dużo lepiej jest u mnie w tych obszarach.
Ja 2 – 3 – 4 lata temu nie mogłabym pozytywnie odpowiedzieć sobie na te pytania pozytywnie. Dopiero 2 lata temu dotarło do mnie, że w ogóle cokolwiek w moim życiu można nazwać sukcesem. Wcześniej byłam niewystarczająco dobra i daleko mi było do moich autorytetów. To było bardzo otrzeźwiające doświadczenie, które zapoczątkowało to o czym dziś mówię.
Dziś nie chcę mówić o klientach. Oni nie są najważniejsi ani tu, ani w moim i Twoim życiu, ani w Twoim gabinecie.
Dziś chcę mówić o Tobie.
Każdy z nas tutaj zgromadzonych jest pełnią.
Każdy z nas jest kompletny taki jaki jest.
Każdy z nas jest indywidualnie skrojonymi puzzlami stanowiącymi piękną całość.
A nasze życie to poszukiwanie w sobie tych elementów kompletności.
To chyba najtrudniejsza ale i najbardziej fascynująca nauka z jaką przyszło mi stanąć twarzą w twarz – nauka o mnie. Mam świadomość, że znalezienie wszystkich puzzli jest niemożliwe, które nas tworzą jest nie możliwe, ale odkrywanie każdego z nich jest tak ekscytujące!
Dopiero dwa lata temu dokonałam ogromnego przełomu w moim myśleniu o sobie, który zdjął ze mnie ogromny ciężar poczucia byciem niewystarczająco dobrym, niekompletnym. Odkryłam, że mam w sobie wszystko co potrzebuję. Że nie muszę ogarniać papierków, nie muszę umieć wszystkiego przewidywać, że nie muszę być poukładaną i zorganizowaną po ostatni guzik i nie muszę mieć w domu zawsze obiadu. Nie potrzebuję tego, by być sobą choć mają to inni. Zaakceptować to, że wszystko czym się otaczam jest po to, żebyśmy się wzajemnie uzupełniali, a nie po to, żebym ja dopasowała się do wszystkiego wokół.
Tylko, żebyśmy się dobrze zrozumieli – nie chodzi o to by być zerojedynkowym “albo robisz jak ja chcę, bo jestem chodzącym ideałem, albo narka, bo nie pasujesz do moich puzzli”
Zerojedynkowość powoduje obudowywanie się i walkę. Wzbudza negatywne emocje i zamyka drogę do rozwoju. Bo dialogiczność – rozmowa, poznawanie innych punktów widzenia jest szalenie rozwijające! Pozwala złapać nowe konteksty, wyrabiać swoje zdanie na różne tematy albo uczyć się na co uważać w przyszłości.
ALe! Musimy być zerojedynkowy na poziomie naszych wartości uniwersalnych, które są nienaruszalne.
My mamy być zdecydowanie ale uprzejmi. Pewni swoich wartości, ale uprzejmi w dialogu.
Jakie są Twoje potrzeby, wiesz?
Ale takie potrzeby w głębokim tego słowa znaczeniu, nie zachciewajki.
Dużo mówię o potrzebach, ale czy Ty wiesz jakie masz potrzeby? Czy umiesz je wyrażać i dbać o ich realizację?
Najłatwiej jest zacząć od swoich zmysłów. Najbardziej zewnętrzne potrzeby są odbierane właśnie dzięki nim. To doskonały trening, by zacząć zauważać siebie.
Co czujesz?
Co widzisz?
Jakie zmysły masz uruchomione?
Jakie to w Tobie budzi emocje, co o tym myślisz?
Widzę brudne skarpetki męża rzucone OBOK kosza na pranie.
Zazwyczaj tutaj stawiasz kropkę, zakodujesz tę zbrodnie na później (bo się przyda w odpowiednim momencie do wytknięcia 🙂 ) pomarudzisz pod nosem i idziesz dalej.
A tu jest moment na uważność na siebie. Do zanurzenia się głębiej.
Jakie konkretnie Twoje potrzeby nie zostały teraz zaspokojone?
Jak możesz zrealizować swoje potrzeby?
Zobacz jaka zmiana!
Zamiast nawarstwiania się negatywnych emocji przytuliłaś siebie.
Dlatego wartości, bo z nich wynikają potrzeby – to moja homeostaza.
To azymut, który sprawia, że nawet jeżeli zboczę z trasy, zacznę działać w kierunku, który zacznie mnie wypalać i powodować we mnie frustrację, to wiem, że to moment, żeby się zatrzymać choćby nie wiem co. Zatrzymać się i zanurzyć się w pytaniu jakie potrzeby są niezrealizowane i czego do ich realizacji potrzebuję.
Ja robię to dosłownie, bo zanurzam się pod wodę na tak długo aż to do mnie przyjdzie. Czasami nagle pojawia się mnóstwo myśli, które krążą jak szalone i po czasie zaczynają układać się w spójną całość. Czasami mam tak przeciążony umysł, że żadna myśl się nie pojawia. Umysł się wycisza. Pod wodą tonizują się moje zmysły robiąc miejsce na porządkowanie głowy i kontemplację. Każdy może znaleźć swój sposób na ciszę.
Początkowo to były potrzeby typowo fizyczne – jedzenie śniadań, unormowany czas pracy, odpoczynek, urlopy czas dla siebie. Dopiero kiedy te fundamentalne potrzeby zostały zabezpieczone w znaczącym stopniu zaczęłam dostrzegać, te potrzeby, które znajdowały się dużo głębiej. Tak jakby były zakrzyczane przez tamte i przez to były zupełnie niezauważalne.
Wartości są totalnie niepodważalne. Wartości wynikają z Ciebie i dlatego są tak bezcenne. Jeżeli nie odnajdziemy w sobie pełni, która wypełniona jest Twoimi wartościami, to grozi nam uzależnienie od innych. Uzależnienie emocjonalne.
Dlaczego? Jednym z aspektów naszego zawodu jest pomaganie innym. Pytanie jednak czy
pomagasz innym, bo masz to w sobie, czy pomaganiem kupujesz u innych poczucie swojej wartości?
Jeżeli ja będę przekonana o swoich kompetencjach i przyjdzie do mnie ktoś kto potrzebuje mojej pomocy, ja tej osobie pomogę, ta osoba będzie wdzięczna – a ja będę się czuła bosko. Ale jeżeli przyjdzie inny specjalista, ktoś kto się zna, i podważa to co robię to będę się czuła mała jak pchła. Powiedz szczerze, jakie masz w sobie emocje jak jedziesz na szkolenie stacjonarne – pewność siebie i spokój czy obawy? 😎
Nie dążę do tego, żeby być ideałem, bo to nie o to chodzi i nigdy się nie uda. Jednak ważne jest dla mnie to, żeby być otwartą na to, co się wydarza i ciągle dążyć do rozwoju – zmian ku lepszemu. To napędza do działania i pozwala tworzyć tak dużo dla innych – bo ja cały czas staram się być uważna na siebie.
Życzę Ci, odnalezienia równowagi wewnątrz siebie, która będzie oparta na Twoich wartościach, jak i poczucia integralności z innymi. A także dużo radości w poszukiwaniu swojej
Chcę, żebyś wyszła z tego absolutorium ze zdaniem:
Jesteś równie ważna.
Ważna jako element świata.
Ważna dla siebie.
To zdanie powtarzam sobie codziennie i pozwala mi trenować mówienie o swoich potrzebach.
Jeszcze raz dziękuję Ci za wszystko ❤️❤️❤️
Ściskam, Karola